niedziela, 25 września 2016

MOTYWACJA

Cześć! To znowu ja! ;)
Wiele osób pyta mnie, skąd brać motywację. Postanowiłem, że cały dzisiejszy wpis poświęcę temu tematowi.
W bardziej naukowym ujęciu słowa motywacja, są to wszystkie mechanizmy odpowiedzialne za podjęcie i podtrzymanie działań mających na celu osiągnąć jakiś obrany cel. Często motywacją dla nas są inni ludzie lub ich sukcesy.

W tym poście opowiem Wam skąd ja czerpię motywację.

poniedziałek, 5 września 2016

Od Mateuszka do Mateusza #1: Zaczynamy!

Cześć!
Wpadłem na pomysł na serię ciekawych postów. Co trzydzieści dni będę udostępniał tu obecny stan swojej formy i parę zdań na temat planu treningowego jak i żywieniowego.

Data: 05-09-2016
Waga: 74,5 kg
Biceps: 34,5 cm
Przedramię: 30 cm
Klatka: 98,5 cm
Pas: 87 cm
Udo: 54,5 cm
Łydka: 37 cm

Zdjęcie bez napinki:



czwartek, 1 września 2016

OGRANICZENIA

Cześć, to znów ja. To dopiero mój drugi post, więc liczę na Waszą wyrozumiałość. ;)

Tematem, którym się dziś zajmę, są nasze ograniczenia. Czym są tłumaczyć nie trzeba, lecz warto się zastanowić skąd się biorą. Często są one właśnie narzucone nam przez innych.

Pozwolicie, że posłużę się swoim przykładem. Na początku trzeciej klasy gimnazjum, podczas turnieju międzyklasowego w piłkę nożną, zaczęły boleć mnie plecy. Zignorowałem to i grałem dalej. W pewnym momencie, po upadku, nie mogłem się podnieść. Gdy wylądowałem na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym lekarz przepisał zastrzyk ketonalem i środki przeciwbólowe, mówiąc, że to zwykłe stłuczenie. Po około tygodniu czasu dostałem ponownie bardzo silnych bóli uniemożliwiających mi chodzenie.
Tym razem pani doktor w szpitalu nie zrzuciła tego na stłuczenie. Po szeregu badań, wykazało mi, że mam naderwane mięśnie lędźwiowe. Na dniach, po wizytach u specjalisty, dowiedziałem się o kolejnych chorobach: kifozie, lordozie i skoliozie, a także o chorobie scheuermanna. Niejednokrotnie usłyszałem potem od masy lekarzy, podczas rehabilitacji i wizyt, że ze mnie już nic nie będzie. Że będę wyglądał jak garbaty starzec, z bólem kręgosłupa muszę nauczyć się żyć, a z moich planów dotyczących sylwetki nici.

Tymczasem ja, wbrew wszystkiemu i wszystkim, robiłem swoje. Zacząłem wykonywać ćwiczenia prostujące wady kręgosłupa i zacząłem uprawiać street workout. Na początku było ciężko, po każdym treningu męczyłem się z bólem jaki po nim następował. Lecz z miesiąca na miesiąc ból słabł, aż w końcu zniknął całkiem. Wtedy postanowiłem, że chcę spróbować sił na siłowni. Mimo, iż mówiono mi wtedy, z Twoim kręgosłupem nie dasz rady, tam są poważne ciężary, miałem to gdzieś. Opłaciło się. Ból już nie wrócił, a plecy udało mi się nawet trochę wyrzeźbić. Teraz jestem pozytywnej myśli i liczę, że kiedyś zrobię formę godną mistrza Mens Psychique. Morał prosty, lecz nie wszystkim znany: nie zwracajmy uwagi na innych i róbmy dalej swoje!

Tymczasem, do usłyszenia! ;)

PS: Tak wyglądały zmiany na moich plecach w ciągu tych niecałych dwóch lat: