czwartek, 6 października 2016

WAŻNE!

Cześć!
Planowo powinien wczoraj pojawić się post do serii od Mateuszka do Mateusza. Niestety jednak się on nie pojawił. 
Przepraszam tych co na niego czekali i już wyjaśniam sytuację:

Otóż wczoraj odbyła się w mojej szkole faza grupowa szkolnego-międzyklasowego turnieju w piłkę ręczną. W decydującym meczu, gdy wskoczyłem już w pole karne z zamachem do oddania rzutu, pewien zawodnik z drużyny przeciwnej, z całej siły uderzył otwartą dłonią w moje ramię. Poczułem jak moja ręka prostuje się, a następnie cofa się do tyłu. Towarzyszł temu głośny zgrzyt. Poczułem okropny ból. 
Mimo wszystko postarałem się zagrać do końca meczu. Jednak na parę sekund przed końcem musiałem zejść z boiska. Gdy zaczęła ze mnie schodzić adrenalina czułem coraz mocniejszy ból. Gdy pojechałem ze znajomymi do szpitala, powiedziano mi, że wypadł mi bark, lecz sam wskoczył na swoje miejsce. Ostatecznie wieczorem lekarz nastawił mi bark i powiedział, że w razie kolejnych zauważonych objawów, mam się znów stawić u niego. 
Dziś po tym jak postanowiłem dodać zaległy post, chciałem zrobić sobie zdjęcie obecnej formy. Jednak nie mogłem dobrze napiąć prawego bicepsa. W ogóle go nie czułem, a ból w barku spotęgował się. Lekarz postawił diagnozę: podejrzenie uszkodzenia stożka rotatorów. Jutro mam badania, między innymi USG. Oby obyło się bez operacji.

Najgorsze dla mnie jest to, że faulujący zawodnik po dokonanym czynie, śmiał się i cieszył, a cała ławka rezerwowych jego drużyny, biła mu brawo. Jednak to chłopaki z mojej drużyny otrzymali kary czasowe za grę nie fair-play...

Kończę cytatem Józefa Piłsudskiego:
"Naród wspaniały, tylko ludzie kur*y!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz